Dom jak dom. Tu szafka, tu stolik, tam okno, ściana...
Idę po schodach i złość mnie ogarnia na psa, który swoimi pazurami robi rysy na drewnianych stopniach. A taki skubaniec jest, że jak tylko któraś z moich córek poleci na górę, on z miejsca rusza za nią. Czasem sobie obiecywałam, że już nigdy w domu żadnych zwierząt, ale odkąd mieszkam na swoim zawsze zwierzęta u nas jakimś dziwnym trafem lądowały. Zazwyczaj zupełnie przypadkiem. Zresztą w moim domu rodzinnym było tak samo.
A ślady rąk na białej ścianie. Czasem ktoś się oprze, czasem jakieś dzieciaki gonią po schodach i z rozpędu przyłożą obydwie, nie zawsze czyste łapki.
A szyby drzwi tarasowych...Z jednej strony Zośka przykłada uślinione usta, z drugiej pies smaruje brudną łapą w ten sposób dając znać, że ma dość gonienia po podwórku.
I co z tego, że obydwie ze starszą córką na zmianę staramy się te szyby przecierać?
Za chwilę i tak Zośka przyklei się z jednej, a Bob z drugiej strony i będzie to samo.
Dom który żyje chyba nie może być idealny.
Gdzie człowiek się nie obejrzy, widzi ślady zostawione przez pozostałych domowników.
Tu rzucona w pośpiechu książka, tam wyciągnięty i po chwili zapomniany wózek dla lalek, pokruszone ciastko bo jakoś tak wyszło... i piłka do nogi w salonie, bo młodsza córka niosąc ją z podwórka do swojego pokoju czasem tu właśnie zrobi przystanek, a dalej jakimś dziwnym trafem poleci już bez niej.
Na zdjęciach tego nie widać, ale te nasze ślady są w każdym kącie domu, w każdym zakamarku.
I muszą być, bo bez tego to miejsce nie byłoby nasze.
I choć często jestem zła na psa, na dzieci, to za chwilę pukam się w głowię i myślę sobie, że przecież mam szczęście, że ma kto odbijać te łapy na ścianach, mam szczęście, że jest ktoś, kto tę piłkę właśnie rzucił byle jak w pokoju i ten wózek dla lalek wyciągnął na środek.
I już mi to wszystko zupełnie nie przeszkadza.
A u nas czasem tak: zamiast blogerskiego pięknego autka po salonie jeździ sobie wielki, plastikowy, żółto-zielony jeep) |
I kilka zdjęć z ostatnich prawdziwie jesiennych dni, bo dziś rano już szron dookoła i mróz.
Bardzo tutaj przyjemnie i refleksyjnie. Miło się zatrzymać w biegu codzienności. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBędzie mi bardzo miło. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńPiekna jesień u Ciebie i taka miłosna :) a ślady są piękne, zawsz o czymś przypominają :)
OdpowiedzUsuńTakie piękne, że chyba mojego psa za te paćki na szybie uduszę:)
Usuń:) tylko go nie uśmiercaj :P
UsuńW tym cały problem, że jakoś nie umiem i nawet muchy mi żal:) Ale pogrozić mogę-tyle mojego:)
UsuńJesteś piękna i dobra :*
UsuńA to mnie rozbawiłaś:)
UsuńNo mam nadzieję, że nie wątpisz w tak istotną prawdę :) xxx
UsuńNie wyobrażam sobie domu bez takich śladów. Dom musi żyć. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJak żyje to i ślady muszą być bo inaczej się nie da. Pozdrawiam również:)
UsuńMasz piękny dom i tak jak piszesz, bez zostawionych na szybach łapek, bez pacniętej ściany nie byłby Twoim domem, tylko sterylnym pomieszczeniem.
OdpowiedzUsuńDużo u Was miłości.:))
Oj sterylny to on nie jest:) Serdecznie dziękuję za miłe słowa:)
UsuńNieskazitelnie czyste domy są w katalogach, a tam gdzie się żyje jest ciepło i przytulnie.
OdpowiedzUsuńA z Twojego bloga płynie ciepło, miłość, wyrozumiałość i dużo mądrości życiowej : )
Bardzo Ci dziękuje i pozdrawiam:)
UsuńDom to nie muzeum a ślady są jego częścią.
OdpowiedzUsuńDom tak naprawdę budują ludzie i zwierzęta. Choć czasami buntujemy się czy irytujemy, że mamy więcej pracy. To jednak jak głębiej pomyślimy - czym byłby dom bez naszych bliskich i ich śladów...to znamy już odpowiedź.
Pozdrawiam cieplutko:)
Odpowiedź znamy, ale łatwo zapomnieć o priorytetach i wtedy tylko krok do irytacji i nerwów o głupstwa tak naprawdę:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńJa też przestałam się przejmować wszystkimi śladami pozostawionymi przez dzieci i zwierzęta domowe. Masz rację, że gdyby tego zabrakło - dom nie byłby już takim prawdziwym i ciepłym domem.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że kiedy dzieci się wyprowadzą - pewnie zatęsknimy za takim bałagankiem nie raz:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Nie ma co się przejmować takimi rzeczami. Oczywiście trzeba usuwać te slady na ile się da. Wprowadzanie reżimu w domu jest bez sensu, bo dom ma być przyjazny dla jego mieszkańców.Pozdrawiam:)
UsuńAch te szyby tarasowe, u nas też wiecznie zapaćkane:) Z uwagi na wiek dzieci tony zabawek z dużego pokoju zniknęły, przynajmniej nie ma ich tam już w takich ilościach jak kiedyś, ale pojawił się kot i teraz mam jego zabaweczki w każdym kącie. Stan rzeczy zatem bez zmian;)
OdpowiedzUsuńWidzę, że masz lampki z Biedronki, chyba tam je widziałam. Żałuję, że nie kupiłam, ślicznie się prezentują:) Pozdrawiam!
Nie pamiętam już czy z Biedronki czy z Jyska, ale widziałam podobne teraz w Pepco:) A co do szyb tarasowych, to mój pies pobija rekordy. Nie wiem jakim cudem jeszcze ich nie porysował, tylko zawsze paćka:)Pozdrawiam cieplutko:)
UsuńLampki z kika;)
UsuńCzasem te ślady wnerwiają maksymalnie, ale bez tych co zostawiają te ślady byłoby beznadziejnie. I małe sprostowanie: Zosia to moja wnuczka:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTak właśnie jest i być musi,okruchy pozostawione zabawki😃 idealnie to mają tylko ci którzy są sami na świecie ale czy w tym swoim zaaranżowanym,idealnym świecie są szczesliwi?😃😃pozdrawiam goraco
OdpowiedzUsuńNa krótszą metę samotność może się podobać, ale na dłuższą nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Wolę ten rozgardiasz i zamieszanie niż pusty,i idealny dom. Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńZawiesiłam się na trochę na Twoim poście.Ja też się wkurzam, że okruchy na stole, za dywanik zostawiony w łazience czy za wiele innych bzdur. A Ty masz rację, to wszystko jest właśnie domem rodzinnym. Co z tego, że miałabym nieskazitelne mieszkanie skoro byłabym sama.Pięknie to napisałaś. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBeatko to,że się wkurzamy to normalna sprawa. Ale ważne w tym wszystkim jest chyba to, by od czasu do czasu "dać na luz" i dostrzec to co najważniejsze. Gdy nie jesteśmy sami, gdy mamy wokół siebie bliskich, zawsze trzeba iść na jakieś kompromisy. Każdy ma inne przyzwyczajenia, a szczególnie dzieci... No właśnie:) Ale bez tego wszystkiego jakie by było to nasze życie? Dzięki serdeczne i również pozdrawiam:)
UsuńMy kobiety tak już mamy, że w codziennym zabieganiu skupiamy się na tym co nie istotne, ale dobrze jest jeśli przynajmniej, od czasu do czasu, zatrzymamy się i dostrzeżemy - w tych małych rzeczach - sens życia.
OdpowiedzUsuńPięknie tu u Ciebie, pewnie zagoszczę na dłużej:)
Bardzo Ci dziękuję, że tu zajrzałaś:) Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńPrzy kazdej przeprowadzce czy remoncie czulam sie jak u siebie dopiero, jak troche nabalaganilam
OdpowiedzUsuńNo tak, trochę takiego "naszego" bałaganu musi być, byśmy wiedzieli, że to nasze miejsce:)
UsuńMasz przeuroczą córeczkę :) Piękne kadry z Twojego domu i ze spaceru :) Uwielbiam takie parki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
To wnuczka:)Również pozdrawiam:)
UsuńDom nie muzeum mały bałagan musi być ,który się później posprzata.Piękne zdjęcia. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMasz rację: dom to nie muzeum i trochę bałaganu świadczy o tym , że tętni życiem. Ja też pozdrawiam serdecznie:)
UsuńŚliczny dom i widać, że wiele w nim miłości i szczęścia - tak właśnie być powinno. :-) Pozdrawiam serdecznie. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam cieplutko:)
UsuńDługo Cię nie ma na blogu:-) Co do tego, co piszesz. Jak ja złoszczę się na moją córkę za bałagan, który zostawia po sobie, to wiem tylko ja i moje sumienie. Ale kiedy ostatnio zaczęła znikać z domu, z niepokojem dostrzegłam jak mi tego brakuje. Kiedyś zmiana nastąpi nieodwracalna i co ja wtedy zrobię? :-)
OdpowiedzUsuńWiem, że mnie tu dawno nie było, ale obiecuję poprawę:) Wracając do naszych dzieci, to chyba każdy kochający rodzic lubi mieć je w zasięgu ręki, ale niestety przychodzi taki moment, że wyfruwają z gniazd, a my nic na to nie możemy poradzić. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pamięć:)
UsuńKochana powiem tak, dobrze, że tak jest. U mnie jest tak samo i wiesz co cieszą mnie takie małe "przeszkody". Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej, u nas ciągle coś się dzieje, ciągle jest coś do posprzątania, wytarcia itd. Ale lubię mój dom, mój kawałek świata właśnie taki jaki jest. I ty też go lubisz i nic byś w tym swoim światku nie zmieniła :-) pozdrawiam cieplutko :-)
OdpowiedzUsuńMasz całkowitą rację:) nic bym w tym swoim światku nie zmieniła:), choć dzieci dorastają i bez naszej zgody wszystko się pomału zmienia:)Ściskam:)
UsuńJa się codziennie złoszczę na męża, bo jest strasznym bałaganiarzem, ale po chwili też pukam się w głowę i powtarzam sobie to samo jak mantrę, dziewczyno, co Ty bez niego byś zrobiła, a dom to nie muzeum, no i tak sobie to wszystko powoli sprzątam, a potem znowu robi się bałagan i tak bez końca, ale takie właśnie jest życie, tętniące życie...w każdym rodzinnym domu :-) Masz wielkie szczęście :-)
OdpowiedzUsuńOj mam:) I z wiekiem zdaję sobie sprawę z tego coraz bardziej:)
Usuń