Zewsząd atakują nas hasła mówców motywacyjnych, trenerów fitnessu.
Mówią, że wystarczy zacząć, że każdy może, że siła jest w nas...
To wszystko racja, tylko świat tak nakręcił się na wynik, że żeby być na topie, trzeba cały czas walczyć, gnać do przodu, wspinać się schodek po schodku. Nawet matki małych dzieci muszą być idealne, kreatywne i najlepiej zawsze w pełnym makijażu. O zbędnych kilogramach po porodzie raczej mowy nie ma.
I nie mam nic przeciwko rozwojowi, pogłębianiu wiedzy i pokonywaniu własnych słabości. Tylko w tym wszystkim musi być jakiś umiar. Nie może być tak, że za każdym razem, gdy tylko próbujemy złapać oddech i przysiadamy na swojej kanapie, która po to przecież jest żeby czasem na niej przysiąść, albo rozłożyć się na całego, dopada nas ten okropny, wielki wyrzut sumienia i spycha z tej kanapy bardzo skutecznie.
Ale jak ma nie spychać, skoro wszystkie koleżanki pędzą właśnie a to na siłownię, a to na kurs języka, albo chociażby do fryzjera, no i te paznokcie i jeszcze joga...
A ty masz właśnie gorszy dzień, nie chce Ci się nic, ale myślisz , że jeśli zaraz nie poderwiesz swoich czterech liter, to będziesz gorsza.
To dręczące poczucie niewykonanego obowiązku nie pozwala się zrelaksować i porządnie odpocząć.
Zapętlamy się w tej gonitwie i latamy jak chomiki swoich kołowrotkach, nie potrafiąc już wysiąść.
Ale przecież czasem takie "nic nie robienie" ma bardzo duże znaczenie dla nas, dla naszej rodziny i dla naszego życia. Takie chwile mogą zmienić bardzo dużo.
Z kubkiem herbaty możemy posłuchać o wszystkich nieszczęściach, które przytrafiły się właśnie naszym dzieciom, pogadać spokojnie z drugą połówką, albo nie gadać z nikim, zamknąć drzwi od środka i słuchać tylko siebie.
I wcale nie musimy być idealni, bo idealni, a szczęśliwi to wielka różnica.
I nasz dom też nie musi być idealny, wystarczy tylko, żeby był szczęśliwy.
Kiedyś intensywnie ćwiczyłam, uprawiałam kajakrstwo górskie, nawet byłam na mistrzostwach świata, siłownia kilka razy w tygodniu po kilka godzin i nagle zachorowałam i po operacji mogłam nosić w ręce torbę, w której nie było więcej zawartości niż 0,5 kg. Później była chemia, jedna, druga, trzecia, czwarta... dzisiaj mogę tylko pomarzyć o rozmiarze 38, ale przestałam się katować myślami, bo siłownię oglądam tylko wtedy, kiedy jadę na uczelnię po syna. Odnalazłam się w innych sferach życia i kiedy przylatuję do Polski i ktoś mi ubliża, już nie płaczę, bo najbardziej męczy mnie ignorancja, i udawanie, że tak trzeba, fit srit, serio. Tylko w Polsce jest jakieś niezwykłe ciśnienie na aktywność za wszelką cenę i kosztem zdrowia. Relaks, wsłuchiwanie się w życie nie może być wyrzutem sumienia. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, po takich przeżyciach dopiero człowiek wie co ważne. Ja już dawno się przekonałam, że wartość człowieka nie powinno się mierzyć rozmiarem ubrania, czy ogólnie wyglądem zewnętrznym, a tym co ma w głowie i w sercu. Ściskam mocno :)
UsuńA wiesz, co lubię najbardziej? 6-8 km spacery i tych wszystkich uśmiechniętych ludzi, którzy mnie mijają i kiwaja przyjaźnie, nie ma lepszej motywacji do życia :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że pojęcie - idealne życie - każdy definiuje inaczej :)
Ja tak samo, albo przejażdżki rowerem. Po kilku kilometrach człowiek czuje się zupełnie inaczej:)
UsuńBardzo, bardzo mądry post. Ja własnie odbiegam od "wzorców"...Czasami się trochę czuję jak ufoludek, ba, moja szefowa kiedyś powiedziała, że jestem gatunkiem wymarłym. Złożyłam wypowiedzenie, rezygnowałam ze świetnie zapowiadającej się kariery i wynagrodzenia w biurze handlowym...Bo nie umiałam sobie poradzić z tęsknotą za dzieckiem. Dziwili się wszyscy, pukali w głowę, a ja byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem, taplającą się w błocie z synkiem...:) A rower kocham, i przyrodę, i las...I nie mam tipsów;) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńI jakoś mnie to nie dziwi, że wolałaś taplanie w błocie z synkiem od pracy w biurze handlowym. Dziecko jest tylko przez chwilę dzieckiem i warto nie przeoczyć tego okresu. Ja też nie mam tipsów:)Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńWitaj :) tak świat pędzi nieubłaganie i dopiero jakiś wstrząs,czy olśnienie może nas zastopować.Myślę że do wszystkiego potrzeba czasu,żeby zacząć zauważać że tak naprawdę liczą się inne rzeczy,musimy przewartościować nasze postrzeganie siebie i przestać się martwić co inni powiedzą.Trudne ale wykonalne...
OdpowiedzUsuńDobry post,przeczytałam z przyjemnością,pozdrawiam cieplutko :)
Przestajemy się martwić co inni powiedzą dopiero w pewnym wieku. Patrze na moją trzynastoletnią córkę i widzę, jak bardzo jej zależy na opinii koleżanek. Przychodzi wreszcie taki moment, że człowiek zaczyna słuchać siebie i nabiera wtedy poczucia swojej wartości. Dzięki za odwiedziny i miłe słowa. Pozdrawia serdecznie :)
UsuńTo "nic nie robienie" to jest właśnie robienie czegoś ważnego dla siebie i swojej rodziny...wiecznie zmęczeni i zniechęceni ludzie goniący nie wiadomo za czy mi dokąd powodują, że w domach nie ma rozmowy, brakuje otwarcia się na potrzeby bliskich...najważniejsze być sobą, zauważyć drobne rzeczy i być szczęśliwym, wtedy wszystko jest lepsze i piękniejsze, a ludzie... no cóż niech zajmą się swoimi sprawami ... powinniśmy się zastanowić co jest w życiu ważne a co ważniejsze:) dziękuję za piękny ,mądry post:)
OdpowiedzUsuńI właśnie to miałam na myśli. Serdecznie dziękuję i ściskam mocno :)
UsuńLubię być nieidealna. Dla mnie to oznacza jednocześnie - prawdziwa, autentyczna w tym, co robię i myślę. Dlatego z pełną premedytacją pozostawiam sobie pewien margines na niedoskonałość, luz i dystans. I uśmiech, który jest potwierdzeniem moich wyborów i decyzji. Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać! Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńNawet nie wiesz, jak bardzo ten post jest mi bliski a Twoje słowa potrzebne właśnie teraz. Miałam ochotę sama napisać, że już nie nadążam, że - pomimo, że ciągle w ogonie wyścigu jestem - to z zadyszką wielką na wszystko. I zgadza się u mnie to, o czym piszesz - półdupkiem na sofie i już wyrzut sumienia. Radość ten pęd zabiera i ochotę na dalszy ciąg. Ja nie wiem, jak to robię Inni i Inne. Ja wymiękam. Przynajmniej w tym tygodniu. Może od weekendu będzie lepiej:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, nie da się przez całe życie pędzić i czasem trzeba klapnąć na tej kanapie:)I jestem pewna, że większość ludzi miewa gorsze dni, tylko jedni się do tego otwarcie przyznają, a inni udają, że są twardzielami:)Daj czasem " na luz", z tego też są korzyści dla całej rodziny:)Ściskam mocno :)
Usuńa ja wczoraj miałam taki dzień ze nic mi się nie chciało i leżałam na sofie do wieczora. I wszyscy tak poleżeliśmy razem i świat się nie zawalił :_0 Czasem tak trzeba
OdpowiedzUsuńTrzeba, trzeba! takie " doładowanie akumulatorków" czasem się bardzo przydaje:) Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńMasz rację. Ta "pozytwna motywacja" używana jest w niektórych sytuacjach nadmiernie. Często słyszę, że wszystko ode mnie zależy i tylko ja mam wpływ na moje życie. Nie prawda. Powiedziałabym, że na niewiele MAM wpływ, bo różne okoliczności, ludzie, ograniczenia decydują za mnie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jest i wiele naszych spraw zależy od przypadku i szczęścia. Pewnie, że bardzo ważne jest pozytywne nastawienie, ale musimy brać ten dość duży margines, który od nas nie zależy,pod uwagę.
UsuńWiele w tym prawdy. Świat gna do przodu jak oszalały, a my nie potrafimy już odpoczywać, bo nawet jeśli ciało siedzi to głowa i tak myśli co jeszcze trzeba zrobić. Moja pani doktor powiedziała kiedyś, że to nie jest naturalne środowisko dla człowieka i nasze mózgi często już nie nadążają za tą pogonią. Najgorsze jest to, że młodzież mocno się w to wkręca:( Co z nimi będzie w przyszłości jeśli już teraz często nie dają rady...?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ale my też, jako rodzice, tę młodzież często wkręcamy w ten pęd, w rywalizację. Zapisywanie dzieci na różne zajęcia dodatkowe w takiej ilości, że nie pozostaje maluchom żaden czas wolny na zabawę, na bycie z rodziną. We wszystkim potrzebny zdrowy rozsądek i umiar. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńOd jakiegoś czasu mam w nosie co inni powiedzą. Mam w nosie trendy i modę.
OdpowiedzUsuńNikt za mnie mojego życia nie przeżyje, a każdy szczęście inaczej odbiera.
Po pracy wolę tę resztkę czasu spędzić z synem na wygłupach lub zabawie niż biegać na siłownie czy inne takie. Za to w weekend możemy i pograć w piłkę i na rowerze pojeździć, albo wybrać się na wycieczkę.
Mam dokładnie tak samo jak Ty.Też wolę resztę czasu, który mi zostaje po pracy spędzić z bliskimi. Pozdrawiam cieplutko :)
UsuńI u mnie takie same przemyślenia ostatnio. Dlatego ja przestałam się przejmować innymi i zaczęłam żyć przede wszystkim w zgodzie ze sobą :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Właśnie, bez tej zgody ze sobą trudno żyć. Pozdrawiam :)
UsuńDziękuję za Twoje posty : )
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję, że tu zaglądasz :)
UsuńŚwięta prawda, a post przeczytałam w odpowiednim czasie-majówka będzie na luzie;)
OdpowiedzUsuńJa trochę pracy w ogródku, reszta na luzie. Pozdrawiam :)
UsuńŚwięta prawda, a post przeczytałam w odpowiednim czasie-majówka będzie na luzie;)
OdpowiedzUsuńPiękny - dający do myślenia - post. Miło przysiąść w takim miejscu jak u Ciebie i na chwilę się zatrzymać. Buziaki :-) Ania
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa. Ściskam mocno :)
UsuńPodpisuje się pod tym co napisałaś, po co tak gnamy ? dla kogo i czego. Zwolnijmy, zatrzymajmy się na chwilę, nauczmy się żyć ze sobą :-) pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne. Pozdrawiam:)
UsuńOstatnie 5 lat to ciągle gonitwa.Brakuje mi czasu dla siebie.Nigdy nie narzekalam,ale teraz coraz bardziej jestem zmęczona.Jeśli jest pogoda to wsi adam na rower i jadę odpoczac od wszystkich problemów i kłopotów.To jest mój relaks i odpoczynek.Miłej majówki. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJa też, jak tylko jest pogoda, siadam na rower i bardzo mnie to odpręża:)Pozdrawiam ciepło:)
UsuńMoi dziadkowie i rodzice, zawsze mawiali: spiesz się po woli, bo co nagle to po diable. I powiem od siebie, że to prawda. Podzielam treść Twojego mądrego wpisu, gdyż nic nie może być w życiu ważniejsze jak szczęście rodziny i własne. Reszta, powinna zajmować odpowiednie do wartości i znaczenia miejsce. Z przyjemnością, zapoznałam się z tokiem Twojego myślenia i sposobu życia. Godne pochwały i uznania, gratuluje mądrości. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńGdyby, to nie była tajemnica, prosiłabym o podanie Twojego Imienia. Ponieważ, dziwnie jest mi się zwracać do Ciebie bezimiennie. Dziękuję, za odwiedziny u mnie i miły komentarz.
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa. Co do imienia, to żadna tajemnica, bo już nie raz podpisywałam się imieniem pod komentarzami.Pozdrawiam serdecznie Barbara :)
UsuńTo prawda, chcemy być perfekcyjni w każdej dziedzinie a potem przychodzi wypalenie. Takie wakacje od obowiązków jest wskazane.
OdpowiedzUsuńOczywiście, bez przerw w tej naszej gonitwie można nie zauważyć tego co ważne w życiu:)
UsuńI wypada tylko powiedzieć - Amen! Święta prawda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Ja również pozdrawiam :)
UsuńRacja, racja!Wszyscy biegną do przodu, wspinają się i głodzą, a to przecież nie na tym życie polega.Ja uwielbiam przesiadówki do ciemnego na balkonie, kiedy wszyscy śpią i jest cisza, ja wymiękam :-) A jeszcze jak wezmę ze sobą laptopa, to już całkiem się zatracam, no bo tyle blogów do obejrzenia i przeczytania hi hi :-)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam,że wszyscy śpią, a ja jeszcze zaglądam na Wasze blogi:) Pozdrawiam :)
UsuńAle skarpetki z kostkami to na wypasie ;)
OdpowiedzUsuńTo jeszcze nic, ale roczna Zosia ma pidżamkę w kościotrupa który świeci w ciemności:)
UsuńPodpisuję się pod Twoimi słowami, ale takie to trudne. Ja teraz już nic nie muszę i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, ale jeszcze dwa lata temu swoimi poglądami i wiekiem odstawałam od ogółu i nie było to takie łatwe. Mieć lat 50+ to w pracy wyrzut sumienia przynajmniej mi codziennie dawano to do zrozumienia, mimo, że większość korzystała z mojej wiedzy i doświadczenia. Lat nie cofniemy niestety. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńPrawda. Takie bycie szczęśliwym, zatrzymanie, wyjście choć na chwilę z tej gonitwy, ta niemodność jest takie źle widziane często. Jest wręcz pójściem pod prąd. Bywa, że trzeba nie tylko wysiąść, ale zawalczyć, by nie zostać zdeptanym przez ten biegnący tłum.
OdpowiedzUsuńA przecież to wszystko, ta gonitwa, wyścig, doskonalenie się powinno mieć jakiś swój głębszy cel. Powinno być robione po to by być szczęśliwym właśnie i móc uszczęśliwiać innych. I to tak wewnętrznie, w zgodzie z sobą. A nie po to by zadowalać świat.
Cudownie, że umiesz się zatrzymać. To dopiero jest umiejętność!