I to "przed", choćby nie wiem jak dobre i wartościowe, przez takie głupie "coś" na koniec może stracić sens.
Nie mam pojęcia ile dostaniemy w prezencie. Nikt nie wie.
No więc ja w tej niepewności wole nie ryzykować i zazwyczaj pierwsza odpuszczam.
Bo czy gdybyśmy wiedzieli ile nam zostanie, to marnowalibyśmy czas na rzeczy nieistotne?
Ale żyjemy w nieświadomości i nauczyliśmy się niszczyć sekundy, minuty, a czasem, w wielkiej zawziętości, tygodnie, miesiące, a nawet lata/ nie wyobrażam sobie tego, ale bywa i tak/.
I wiem, że są tacy, którym zależy bardzo, którzy tęsknią i chcieliby naprawić to, co w złej chwili jakoś przez przypadek się popsuło, ale duma i zawziętość nie pozwala im na jakiś mały gest.
A przecież czasem taki najmniejszy wystarczy żeby znów było dobrze.
Te tygodnie milczenia, ciche dni...
Rano wychodzimy z domu w pośpiechu, często w nerwowej atmosferze. Oj jak łatwo rzucić złym słowem. A potem w ciągu dnia tyle stresu, zmęczenie, a cierpliwość coraz chudsza, wątlejsza...
I BUM!
Komuś się oberwało, a komuś było przykro, ktoś poczuł się urażony i tak się "zaciął w sobie" i od razu te myśli, że nigdy w życiu, że na pewno już tak "na amen".
I najlepsze przyjaciółki, takie co od zawsze razem, ale tym razem jakoś bez kontaktu.
I dwoje ludzi zakochanych w sobie tak, że w ogień za sobą i bez siebie żyć nie potrafią, ale tym razem duma nie pozwala.
No bo jak to tak?
Przecież to on/ona winny, nie ja.
I córki na matki obrażone i odwrotnie czasem też. O głupotę nic nie znaczącą.
No właśnie, o co?
Bo potem już łatwo zapomnieć od czego się zaczęło. Nie pamiętamy już jak to było, kto powiedział, co i kiedy.
I tak pielęgnujemy w sobie, pilnujemy żeby żyło to "coś", co nie pozwoli nam zapomnieć i odpuścić od tak po prostu.
No bo przecież to my czekamy na to "przepraszam".
No bo jak to tak? No jak??
I mija dzień, miesiąc...i wcale nie jest dobrze, i tęsknimy, i kogoś ważnego brakuje.
A gdybyśmy tak wiedzieli, że nie zdążymy, że czasu mało??
A przecież gwarancji żadnej nie ma.
Jakie urocze zdjęcia:)) I bardzo mądry, wartościowy tekst, naprawdę daje do myślenia. Zbyt wiele jest do stracenia przez nieznaczące niesnaski... Nie ma sensu ryzykować.
OdpowiedzUsuńO tak, chyba więcej tracimy trwając w zawziętości, niż wyciągając rękę. Pozdrawiam:)
UsuńTak, foty piękne, a to co napisałaś prawda najprawdziwsza, ale jak wiadomo, nie zawsze człowiek umie zamknąć się w porę i wypadnie z paszczęki coś co fajne nie jest dla obu stron... Ja nadal nad tym pracuje bo mam choleryczne usposobienie i uważam, ze zanim się komuś nawtyka nawet słusznie warto wyjść za drzwi i się uspokoić, bo cofnąć się nie da, ale to jak wiadomo nawyk i nauka a uczenie się - trwa, ale pracujemy ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Czasem trudno się zamknąć w porę i paradoksalnie obrywają najbliżsi. Proza życia, problemy i zmęczenie robią swoje.Pozdrawiam serdecznie:)
UsuńBardzo mądry, życiowy tekst. A zarazem pełen prostoty.
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńCudowne zdjęcia :-) co do tekstu to potwierdzam, ja uważam, że szkoda czasu tracić na wzajemne przepychanki i niesnaski. Po co to komu, lepiej iść z uśmiechem przez życie :-) buziolki
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne:)
UsuńWspaniały refleksyjny i miły tekst, zdjęcia są przepiękne wszystkie a koteczki małe także mam, tyle że nie posiadam jeszcze ich zdjęć. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i życzę cudownych wakacyjnych dni...
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i Tobie też życzę wspaniałych wakacji:)
UsuńMądre słowa. Jak dużo upór i duma może szkody narobić. A potem albo jest za późno, albo na szczęście uda się uratować. Czasem jednak ten dystans daje do myślenia, że wcale nam na tej relacji nie zależy. I to też jest jakieś doświadczenie.
OdpowiedzUsuńŁadnie piszesz, dobrze się czyta, a do tego tak ważne kwestie poruszasz. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMoja Droga jak Ty pięknie i niezwykle piszesz o rzeczach, które wydawałoby się powinny być dla nas proste i oczywiste, a niestety takie nie są. 20 lat temu kiedy byłam młodą osóbką o buntowniczym i obrażalskim charakterku - często łapałam tzw. "focha" i ciężko było mnie przekonać, że nie mam racji. Dzięki Bogu te czasy mam już za sobą i potrafię się cieszyć każdym wschodem i zachodem słońca, a żeby wprawić mnie w zły humor naprawdę trzeba się o to postarać.
OdpowiedzUsuńŚwietny post. Pozdrawiam serdecznie:)
Mądre, pouczające słowa. A zdjęcia oddają Twoją miłość do świata :-) Pozdrawiam, Ania
OdpowiedzUsuńKochana mądrze napisane, zapamiętam i wdrąże w życie ;-) Ps.Nie tak dalej jak przedwczoraj borykałam się z myślami, czy pierwsza wyciągnąć dłoń do koleżanki, która się na mnie obraziła, czy czekać, aż ona pierwsza się do mnie odezwie?Jestem ciekawa co ona o tym myśli, matko to już ponad rok jak nie rozmawiamy...Spotkałam ją już dwa razy a żadna z nas nie odezwała się nawet zwykłym cześć.Jesteśmy zawzięte obie ;-) Czasaem sobie myślę, że nie warto wracać do przeszłości, myślałam że ona do niej należy, ale jak ją ujrzałam, to wszystko wróciło, no i teraz nie wiem, czy to dobrze, jak wrócę do relacji z nią, bo tamten czas był dla mnie trudny i chciałabym o nim zwyczajnie zapomnieć...
OdpowiedzUsuń