Nigdy nie wiemy co nas spotka za zakrętem. Być może dzień, który zaczął się źle przyniesie nam nieoczekiwanie coś pozytywnego.
Dobrych kilka lat temu, w dość trudnym okresie życia, Krzysiek wstał rano, wsiadł do samochodu i ruszył przed siebie.
To Jego "przed siebie" nie było takie zupełnie przypadkowe, bo kierował się w stronę Tatr, a dokładniej w stronę Kościeliska.
Do gór ciągnęło Go od młodości, poza tym w Kościelisku mieszka Jego kolega, którego poznał po wypadku i od dwudziestu kilku lat są w kontakcie.
Tak sobie jechał w stronę tych Tatr i niby był kwiecień, ale z nieba sypały ogromne płatki śniegu.
W okolicy Babiej Góry wszystko było białe, a świerki uginały się pod ciężarem mokrego śniegu.
Krzysiek nie myślał wcale o letnich oponach w swoim starym Mercedesie, bo w głowie "siedziały" mu problemy z którymi wtedy starał się jakoś uporać. "Doła" miał przeokropnego, takiego z najwyższej półki.
Z tego ponurego zamyślenia wyrwał Go widok porzuconego roweru z sakwami. Obejrzał się, ale przy rowerze nie było nikogo. Pojechał dalej, a potem zawrócił. Chciał sprawdzić czy ktoś nie potrzebuje pomocy. W zasadzie wcale nie chciał, ale sumienie Go do tego zmusiło:). Był pewny, że pakuje się w jakieś kłopoty. Stanął przy rowerze i zaczął wołać. Po jakimś czasie z krzaków wyszedł mężczyzna w krótkich spodenkach. Krzysiek ze zdziwieniem obejrzał delikwenta, bo ten mimo zerowej temperatury miał na sobie lekkie ubranie i cały telepał się z zimna.
Zaczęła się rozmowa trochę po angielsku, trochę po rosyjsku, a trochę na migi:)
Okazało się, że człowiek z krzaków to Belg, podróżnik, który na rowerze wędruje po Europie. Noc spędził właśnie w tych krzakach, w swoim malutkim namiociku.
Alex, bo tak ma na imię, pokazał palcem na mapie, że chce dojechać do Oświęcimia.
Krzysiek zmienił plany, wsadził rower Alexa do bagażnika, włączył nawiew w samochodzie tak, by porządnie wysuszyć i ogrzać nieznajomego, i ruszył w przeciwną stronę niż zamierzał.
Od tego zdarzenia minęło już dobrych parę lat. Tak naprawdę nie wiadomo kto komu pomógł wtedy bardziej.
Tamte problemy Krzyśka już dawno przestały być ważne, ale za to znajomość z Aleksem trwa do tej pory.
Rok temu, późną wiosną Krzysztof dostał od Alexa sms-em zdjęcie na którym widać puszkę piwa Żywiec, a w tle żywiecki park. To był znak, że Alex jest w Żywcu. Oczywiście przyjechał na swoim rowerze i mieliśmy przyjemność gościć Go u siebie.
A dlaczego właśnie teraz o tym piszę?
A no dlatego, że Alex prawie dwa miesiące temu znów wyruszył w kolejną podróż.Tym razem zaczął od północy Europy, potem zahaczył o wschód, a z Litwy ruszył do Polski i w ten weekend, ku naszej wielkiej radości, przypedałował do Żywca:)
I opowiadał nam o swoich podróżach, o rodzinie, o kraju w którym mieszka. Tak naprawdę gadamy na przeróżne tematy i zawsze tego czasu jest mało, by dowiedzieć się wszystkiego. No a przecież wszystko jest ważne:)
Czasem warto mimo kłopotów i jak się nam nieraz wydaje stanów beznadziejnych zrobić krok do przodu, bo nie wiadomo, co lub kto czeka na nas za następnym zakrętem drogi.
Choć jeden krok na początek, by ruszyć z miejsca...
A Alex?
Kręci już pedałami w okolicach Bratysławy i jak dobrze pójdzie, za około dwa tygodnie, wróci do swojej Christine, która czeka na Niego cierpliwie w Belgii:)
Dodam, że Aleks ma 63 lata i dziennie na rowerze, na którym ma zawieszone wielkie sakwy, wpakowane wszystkim co mu potrzebne w drodze, robi około 80km, a rocznie około 10000km. Po drodze stara się zobaczyć możliwie najwięcej i jak najwięcej udokumentować robiąc setki zdjęć.
Cudna historia.
OdpowiedzUsuńMasz rację, że za zakrętami naszego życia tak naprawdę nie wiadomo co na nas czeka. Warto się więc otworzyć by los przyniósł nam coś zadziwiająco, tak jak było w tym przypadku. Ludzie dani są nam na chwilę bądź na dłużej, by nas czegoś nauczyć. Dlatego warto zrobić ten pierwszy krok by nasze życie ubogacać w nowe sytuacje, doświadczenia czy znajomości.
Pozdrawiam bardzo serdecznie ☀
Albo zrobić pierwszy krok tylko po to, by zostawić to co złe za sobą. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam cieplutko:)
UsuńWspaniale, uwielbiam podróżników :) i takie niezwykłe historie. Nie być obojętnym, to dobre uczucie!
OdpowiedzUsuńSą ludzie i ludzie:) jedni przejdą obojętnie inni tak nie potrafią:) Ściskam:)
UsuńJestem przekonana, że nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny.
OdpowiedzUsuńJuż nie raz przekonałam się o tym na własnej skórze.
Każde - wydawałoby się przypadkowe spotkanie, w przyszłości może wywołać lawinę kolejnych, ciekawych "zbiegów okoliczności".
Fajna i niecodzienna historia.
Pozdrawiam serdecznie:)
W tym przypadku właśnie tak było. Jeden zbieg okoliczności przyniósł tyle dobrych chwil:) Dziękuję i też pozdrawiam: serdecznie:)
UsuńZawsze to podziwialam u takich Belgow czy Holendrow, ze w starszym wieku wlasnie wsiada na rower po Europie albo w kajak i coś opłyną
OdpowiedzUsuńTak i dla Nich nigdy nie jest za późno na poznawanie i naukę czegoś nowego:)
UsuńUwielbiam takie historie:) Też miałam okazję spotkać kiedyś pasjonata, który przejechał wzdłuż i wszerz całą Polskę na rowerze!!!
OdpowiedzUsuńTacy pasjonaci zawsze mają ciekawe historie do opowiedzenia i warto z nimi rozmawiać:)
UsuńWydać by się mogło, że takie historie uwięzione są tylko na kartach powieści czy szklanym ekranie, a tu proszę samo życie :)) Ale prawdą jest że aby coś przeżyć trzeba mieć choć trochę odwagi. Ja za pewne bałabym się zabrać obcego turystę do swojego auta czy też na odwrót wsiąść do obcego samochodu. Jak pokazuje życie czasem warto zaufać ludziom by nawiązać tak fascynującą znajmość :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie w sobotę, siedząc razem przy stole, śmialiśmy się wszyscy wspominając tamto spotkanie i zastanawiając się nad odwagą obydwu Panów:), bo przecież jeden i drugi ryzykował. Za każdym razem pytam Aleksa, czy się nie boi podróżując tak po całej Europie. On odpowiada, że raczej nie i, że przeważnie jest dobrze traktowany. Raz przytrafiła mu się przykra historia we Francji w pociągu. Ktoś przyłożył mu chusteczkę nasączoną środkiem nasennym, a potem okradł. Ten incydent nie wpłynął jednak znacząco na jego pasję. Jak widać Alex robi nadal to co kocha:)
UsuńŻycie potrafi zaskakiwać, z niezwykłego spotkania - niezwykła znajomość :)
OdpowiedzUsuńNiezwykły Człowiek-niezwykła znajomość:)
UsuńJestem bardzo zaszczycony. ;-)
UsuńPiękny blog nagłówek, całkowicie zgadzam. To dar, aby poznać wartość małych prostych rzeczy.
Serdeczne pozdrowienia. :-)
I am very flattered. ;-)
Beautiful blog header, completely agree. It's a gift to know the value of small simple things.
Cordial Greetings. :-)
To my jesteśmy szczęśliwi, że mogliśmy gościć Cię w naszym domu. A pisać o kimś, kto ma pasję i realizuje ją to sama przyjemność:)Aleks, pozdrawiamy Cię serdecznie i Christine również:)
UsuńWspaniała historia. Życie pisze najlepsze scenariusze. A podróże Aleksa byłyby z pewnością świetnym materiałem na piękna, mądrą książkę. Serdeczności! :-)
OdpowiedzUsuńZ tymi prawdziwymi pasjonatami tak jest, że z reguły są bardzo skromni. Jedni coś robią tylko po to, by zaistnieć i napisać książkę, a inni choć robią niesamowite rzeczy nie dają się namówić na napisanie książki, albo są tak zajęci realizowaniem planów, że zwyczajnie na to nie mają czasu. Mam jednak nadzieję, że Alex pomyśli o tym, by swoje przygody spisać, bo jestem pewna, że są tego warte:) Alex, jeśli to przeczytałeś, to nie zwlekaj i bierz się za spisywanie swoich przygód!
UsuńTo prawda. Teraz nawet pogodynka może napisać książkę i ma świetną promocję tego, co pepełniła, a wartościowi ludzie często piszą do szuflady. Podobnie jest z blogami - znam wiele wartościowych, pisanych prosto z duszy i z serca, ale najbardziej promowane są te komercyjne, pełne reklam i postów sponsorowanych. Ludzie są jak skarbonki - im bardziej puste, tym więcej robią hałasu :-) Ważne, że my wiemy, co jest wartościowe :-) serdeczności :-)
UsuńZ tymi blogami zgadzam się z Tobą całkowicie:) Ściskam cieplutko:)
UsuńI właśnie dlatego życie jest takie fascynujące:)
OdpowiedzUsuńPiękna historia. Fajnie że się spotykacje.Marzy mi się tak przejechać na rowerze całą Polskę.
OdpowiedzUsuńTo może trzeba wykonać pierwszy krok i zrobić coś, by to marzenie się spełniło:)
UsuńW domu jest mama i trzeba się nią opiekować.Marzenia odkładam na później a trasy są krótsze,żeby być bliżej domu.Pozdrawiam :)
UsuńNiesamowita historia :)
OdpowiedzUsuńWaszemu przyjacielowi życzę szerokiej drogi :)
Dziękuję w imieniu Alexa:)
UsuńCudowna historia, naprawdę mnie wzruszają takie sytuacje :-) fajnie że cały czas macie kontakt :-) pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńNam jest zawsze miło, gdy Alex zbacza ze swej drogi, by nas odwiedzić:)Również pozdrawiam:)
UsuńWiesz co Ty masz dar do opisywania takich historii, zawsze wzruszam się po przeczytaniu Twojego posta. Jesteś tak dzielną kobietą jak ten rowerzysta. On pedałuje dzielnie do przodu na rowerze, a Ty w życiu. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTakich kobiet jak ja jest miliony, a każda ma swoje radości i smutki. Sciskam cieplutko:)
UsuńNiesamowita historia, to było przeznaczenie :-) Ściskam :-*
OdpowiedzUsuńTak, to musiało być przeznaczenie:)Jak zwykle buziole ode mnie:)
UsuńŚwietna historia! :)
OdpowiedzUsuń