Jakiś czas temu napisałam kilka zdań na konkurs ogłoszony na Zorki blogu. Dostałam wyróżnienie i piękną kartkę wypisaną osobiście przez Zorkę. Myślami często wracam do chwil, które wtedy opisałam. Dwie krótkie migawki...
Stoję.
Stoję.
Korytarz... za mną drzwi izolatki.
Przede mną okno, widok na drugie skrzydło szpitala.
Zbliżenie kadru.
Zbliżenie kadru.
Pielęgniarka pochylona nad noworodkiem – początek.
Odwracam się, naciskam klamkę.
Wchodzę.
Liczę Jej ostatnie oddechy... – koniec.
Gdzie środek?
Środek fruwa zawieszony na dwóch cienkich nitkach między początkiem i końcem.
To zdjęcie i myśl, że może mogłam lepiej liczyć ostatnie oddechy wracają uparcie każdego dnia.
Może mogłam bardziej, lepiej, więcej...Trzy dni wcześniej
Siedzimy w ogrodzie. Jest bardzo ciepło.
Kwiaty wypielęgnowane przez Nią kwitną jakby nigdy nic.
Rozgląda się.
Patrzy na drzewa, niebo, na moją córkę, która biega po ogrodzie w kolorowej sukience.Kiedyś, dawno temu, uszyła ją dla mnie.
Wie wszystko.
Ja Też wiem.
Podasz mi igłę i nitkę?- mówi.
Podaję.
Woła małą i skraca ramiączka przy sukience.
Były długie i ciągle spadały.
Trzy dni później jest już w izolatce.
Odchodzi ostatniego dnia wakacji.
Smutne ...
OdpowiedzUsuńSmutne, ale to też życie.
UsuńSzarpnęłaś moją strunę wrażliwą, aż zabolało. Tak jest co jakiś czas, od ponad czterech lat. Mówią, że żałoba trwa rok. Ciekawe dla kogo. Moja nigdy się nie skończy. Moja Mama odeszła w samotności, beze mnie. Nic mnie nie pocieszy.
OdpowiedzUsuńWiem, u mnie minęło 16 lat, druga wnuczka urodziła się po jej śmierci. Żałoba kiedyś się skończy, ale tęsknota nigdy
Usuń